Wraz z inwazja komputerową spinającą świat, nareszcie coś się ruszyło i w świecie domino. Gra, która miała się ku wymarciu, gra, w którą z wielka pasją grywano bądź w Ameryce Południowej, w barach i w ośrodkach odosobnienia (więzieniach) nagle dostała nowych rumieńców i powróciła do życia. W świecie dzisiejszym praktycznie został wyeliminowany problem ze znalezieniem partnera. Wiele stron internetowych, jak Yahoo, czy polski Kurnik oferują za darmo grę w domino z przeciwnikami z całego świata, organizując turnieje, prywatne pokoje gry, drabinkowy system klasyfikacji etc. A jednak, mimo całej euforii związanej z możliwościami uczestnictwa w wirtualnej grze, coś bezpowrotnie tracimy.
W swej książce o domino, Miguel Lugo, opisuje gorące wieczory na Karaibach, gdzie oprócz śpiewu dziewcząt, szumu fal bijących o brzeg można było słyszeć „dzwonienie” kamieni domina pomiędzy rozdaniami… nostalgia za światem, który już się kończy? Nie popadajmy jednak w rozpacz, gdyż nie gdzie indziej tylko w naszych rękach leży moc odwrócenia tego trendu.
Przyjrzyjmy się więc teraz, jak wygląda sytuacja na rynku domina. Większość ludzi kończy zainteresowanie tą grą prawdopodobnie w wieku 6-8 lat, gdy na drodze młodego gracza staja niepostrzeżenie rycerze caissy (szachowi). Potem wkraczają warcaby i pierwsze próby karciane, a to w wojenkę, makao czy popularny tysiąc.
Przez Amerykę Północną, co jakiś czas przetaczają się nie tylko tornada i huragany wywołane siłami natury, ale i zwyczajnymi, komercyjnymi trendami. Takim „ciosem” była Kanasta (gra karciana) a na rynku dominowym Chicken Foot i Mexican Train. Obie te gry przeznaczone są dla większej liczby osób i grane są wielkimi zestawami domina jak 12-12 czy 9-9. W rezultacie tej inwazji powstaje cały szereg dodatkowych akcesoriów do gier, jak zajezdnie lokomotyw, małe lokomotywki do oznaczania pewnych kamieni… niektóre z nich są nawet w stanie gwizdać jak przystało na dobry, stary parowóz…
W firmie z Teksasu, Puremco, powstają co jakiś czas nowe wersje domina ze specjalnymi kamieniami, spełniającymi role jokerów karcianych. Oprócz tego pojawiły się na rynku giganty dominowe z kamieniami 15-15 i nawet 18-18.
Tu zróbmy jednak mały stop. Te wszystkie udoskonalenia nie dodają nic do piękna zwykłego zestawu 6-6. Osobiście jestem purystą dominowym, do tego stopnia, że wykreowałem kilka wariantów gier w domino, gdzie nawet nie potrzeba kartki i ołówka do prowadzenia zapisu.
Udziwnienia dominowe, o których piszę powyżej mają jeden cel: przechwycić rynek i pokazać, że w te gry może grać trzypokoleniowa rodzina, w niedzielne popołudnie, czekając na dymiące ciasto i kubek gorącej czekolady…
Mówiąc o współczesnym dominie, nie można zapominać o autorach, którzy w samotności, bez pomocy machiny marketingowej, poświęcają godziny, miesiące i lata całe na pchnięcie teorii domina w nowe terytoria. Jednym z nich jest Bill Perkins i jego książka pt. „Dominoes Plus: Dominoforms”. W książce te podaje autor reguły około 100 nowych gier, odmian etc. Jest jednocześnie wynalazca nowego zestawu domina, który powstaje przez złączenie dwóch identycznych zestawów i odrzuceniu jednego ciągu dubletonów.
Od 30 lat organizowane są Światowe Dominowe Turnieje Mistrzów w USA… w tym kraju wiele imprez na w tytule „international” co oznacza ni mniej ni więcej USA, z dodatkiem kanadyjskiej żywicy… zróbmy coś, by ta piękna gra w domino stała się nie upadającym bestsellerem w skali światowej. Pamiętajmy, kamieni domina nie zamoczy woda i nie porwie ich wiatr… jak ktoś się uprze można nawet w domino grać na dnie jeziora.
Amen.
[Andrzej Lewicki, 12.10.2005]