w drodze z Grecji zamiast dokończyć wirtualną podróż z Marcelem po dekadenckim Paryżu w poszukiwaniu straconego czasu, za sprawą zwieszonego mp3plejera wybrałem się do Limy lat 50tych wysłuchując się w szczegóły zakazanej miłosnej gry przyszłego noblisty do własnej ciotki przerywane opowiastkami zapomnianego szalonego skryby; potem była mroczna Barcelona lat dwudziestych gdzie włóczyłem się śladami na wpół onirycznych działań kolejnego schizofrenicznego skryby, oczekując zniecierpliwiony finału gry anioła; w międzyczasie odnalazłem czas utracony… więc w połowie wakacji nie pozostaje mi nic innego tylko Paryż i gra w klasy, po argentyńsku; choć wolałbym grę w domino, jak francuski emeryt na paryskiej ławeczce:
Gry wakacyjne
Napisane przez Kuba Libre
Jam jest Kuba Libre. Naczelny Dominokanin. Miłośnik gier „bez prądu”. Takich, przy których trwonili czas (oraz pieniądze) nasi przodkowie. Szczególne miejsce w moim sercu zajmuje domino. Nie propaguję jednak domina jako gry turniejowej. Wolę raczej preferowany na Karaibach, wariant rodzinno-barowy czyli w małym kameralnym gronie często przy szklance piwa bynajmniej nie bezalkoholowego. Zobacz wszystkie wpisy, których autorem jest Kuba Libre
Opublikowano