normalnie podczas urlopu grywaliśmy w domino lub trilesowaliśmy na balkonie w Grecji; „czas zarazy“, spędzony na przymusowym urlopie w domu, to „czas odzyskany”: można spędzić go z bliskimi, poświęcić na rozwój osobisty, intelektualny czy refleksje o życiu; niemniej jednak stwierdzam, że rodacy skazani na przymusowe udomowienie rozpoczęli rozpaczliwie upiększać swoje miejsca odosobnienia; Muza i ja włączyliśmy się w to szaleństwo i odpicowaliśmy nasze balkony (bo mamy dwa!): osłony, kwiatki, „drzwi do Narnii“, zestaw mebli balkonowych z OSB, poduchy, kotonbolsy, lampiony tradycyjne i solarne… balkonowe rewolucje oczywiście tylko po to, aby podobnie jak w Grecji, gdy pogoda pozwoli a piwne ogródki będą jeszcze nieosiagalne, zdominować nasze balkony:
w powyższej stylizacji udział wzięły:
domino chiński kupione 15 lat temu nad Bałtykiem
stolik z OSB z piwnicznych resztek
pokale dwa z piwem mocnym