Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, gdzieś tam jest Państwo-miasto, którym rządzi Mądry Kot. Ale nawet w bajkach jest to niezwykłe bo i nad Kotem We Butach był młynarczyk, z którego przebiegły kocur uczynił Księcia więc nasze kocisko włada de defacto ale de iure rządy sprawuje Doża. Jednako Mądry Kot, w niczym nie przypomina Kota We Butach, który jest bardziej jak D’Artagnan – młody, szlachetny i przystojny. Mądry Kot jest stary, zły i brzydki jak Imperator Imperium czego nie potrafi odczynić czarami nawet Wieki Kapłan i jego mass media. Ale ku uciesze skłóconej opozycji Mądry Kot jest kastracikiem więc rządzi wprawdzie dożywotnio ale bez widoków na kontynuację układu przez naturalnego potomka. Jednako Doża nie rządzi dożywotnio i jest wybierany maksymalnie na dwie siedmioletnie kadencje. Wybory przebiegają w dwóch turach. Najpierw arengo wybiera dwóch pretendentów do ostatecznego czelendżu. Najczęściej aby utrzymać pozory demokracji jeden z nich to miłośnik kotów a ten drugi to miłośnik psów albo bezpartyjny. Na początku kto lepszy rozstrzygał pojedynek na ubitej ziemi czyli naparzanko ze skutkiem śmiertelnym przynajmniej dla jednego z graczy ale ponieważ dziś to niehumanitarne i zdarzało się, że zwyciężał ten drugi, więc kandydaci obecnie grają w ulubioną grę Mądrego Kota. Jaka może być to gra? Szachy? Poker? Brydż? Państwa-miasta? Kości? (Kości odpadają bo w kości nie grywa nawet Bóg jak stwierdził kiedyś Kudłaty Fizyk z Ulm a Mądry Kot jest przecież bardzo bogobojny). A może domino:
tyle bajka, w której wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe,
ale życie to nie je bajka więc drodzy bracia i siostry do urn! wyborczych…