Trzy, Cztery…

Lubię pograć w Latino Domino ale zgromadzenie wokół siebie jeszcze trzech graczy zaczyna być w czasach zarazy dość problematyczne, choć w kraju na Wisłą nigdy nie było łatwe. Na jesień zawsze  jeździliśmy całą ekipą do Gajówki i tam czasami znalazło się trzech chętnych do gry. W 2020 zjazd się nie odbył ale w 2021 pierwszy raz gościło nas Rancho czyli taka nowa lokalizacja lecz niedaleko Gajówki. Tam siedząc przy ogromnym stole gdy panowie obok zaczęli grać w skata, Muza zaproponowała abyśmy pograli w domino. Jako wierzący i czasami praktykujący dominokanin zasugerowałem, żeby zagrać w „baby na chłopy” w formule podobnej do 6-luv ale takiej skróconej czyli zwycięża para, która wygra z rzędu cztery rozdania przy czym jedno musi być rozegrane „w domino na ślepo” (np. Blind Fury). W ostatnią sobotę samotnie topiąc depresję w urodzinowym piwku, bo Makgajwer poddał się samoizolacji a Muzie w Zbowidku bywać nie przystoi, wymyśliłem że można grać stosując punktację jak w siatkówce (rozdanie to jeden set) lub w tenisie (rozdanie to jeden gem), a za tie-break niech robi rozdanie rozegrane „w domino na ślepo”. I oddałem się marzeniu, że zasiadam do partyjki w mroku:

w mrocku

Niedawno Córa uświadomiła mi, że aby zagrać na jawie musiałbym się spotkać z ludźmi, a jako (niekoniecznie zodiakalny) neurotyczny kot, dla którego ”ludzkość oglądana tak en masse nie przedstawia się zbyt atrakcyjnie”, z wiekiem coraz głębiej i śmielej pogrążam się w idiosynkrazji do wszystkiego i wszystkich, co skutecznie obniża moje szanse na znalezienie trzech chętnych do domina rozgrywanego w parach.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s