w zeszły łikend miałem zaszczyt grać z pewną dominową neofitką (wiek lat osiem); i sumie było mi słodko-gorzko; bo gdyby nie wojna na Ukrainie to pewno nigdy byśmy się nie spotkali (i dlatego wolałbym żeby tak było); z Ukrainy dziewczynka przyjechała tu z Babcią i pomieszkują u Ekskluzywnej Ciotki; panie znają się dobrze bo los zetknął je w kiedyś w Rosji; graliśmy w Widow, Virtual Stone, Blind Fury oraz Magnificent Seven takim dominem za 1 euro, które kiedyś dodatkowo umieściłem w „zestawie gier wszelakich” jaki nabyłem na wyprzedaży i wywiozłem do domu Ekskluzywnej Ciotki tak „na wszelki wypadek”; początkowo mieliśmy grać w szachy bo pomimo młodego wieku rezolutna i miła młoda dama zna podstawy tej szlachetnej gry ale zasiadła do gry z nami również Muza więc wybór był prosty: domino; i tak zaczęliśmy grę w domino koślawymi, drewnianymi kamolami z wizerunkiem smoka na rewersie:
pamiętajcie: warto grać z dziećmi w domino bo domino to język uniwersalny i ponadnarodowy
play domino not war
wiele korporacji (państwowych, religijnych, sportowych, finansowych czy handlowych) zachowuje się tak jakby wojna (eufemistycznie zwana przez nich sytuacją o charakterze militarnym) trwała na Księżycu, wyczekując aż „najeźdźcy” pomalują go na czerwono, żeby one mogły wypisać na nim swe logo